Aby okiełznać żywiołowy rozwój ruchu na ulicach, zakorkowana od rana do wieczoru stolica Chin wprowadziła losowanie tablic rejestracyjnych. A bez tablic Pekińczyk nie kupi samochodu. Nowe zasady obowiązują od stycznia ubiegłego roku. Losowania odbywają się co miesiąc, transmituje je telewizja, niczym wyniki totka, a pula tablic do rozlosowania za każdym razem nie przekracza 20 tys. W pierwszym wystartowało 187 tys. kandydatów, a w ostatnim, w listopadzie tego roku, już ponad 1,12 mln. Nic dziwnego – stolica ma dziś 15 mln legalnych mieszkańców i ok. 6 mln przybyszów z prowincji, bez meldunku (statystyki nie są tu najmocniejszą stroną). Napływowi nie mają szans na tablice, mogą się o nie za to starać stacjonujący tu wojskowi, obywatele Hongkongu, Makao i Tajwanu.
Internauci na Sina Weibo, najpopularniejszej chińskiej blogosferze, ustalili, że za każdym razem na listach pojawia się nazwisko Liu Xuemei, nazwali go nawet „królem loterii”. Ktoś wytropił, że tak właśnie nazywa się wicedyrektor stołecznego departamentu zarządzania pojazdami. Władze, według nowego stylu, odpowiedziały na krytykę, że Liu to bardzo popularne nazwisko, ale ta odpowiedź chyba nie przekonała zainteresowanych.