Obrady trwały o dzień dłużej, bo do ostatniej minuty walczono w stolicy Kataru, Dausze, o każde słowo w końcowym porozumieniu. Rezultat najważniejszy Szczytu Klimatycznego ONZ – nadal obowiązuje Protokół z Kioto, przyjęte w 1997 r. porozumienie nakładające na państwa rozwinięte obowiązek redukcji gazów cieplarnianych. Protokół miał wygasnąć z końcem tego roku, a ponieważ brakowało nowego porozumienia, groziło załamanie w kwestii nowej globalnej zgody co do ratowania klimatu.
Udało się uniknąć dyplomatycznej katastrofy, nie uzyskano jednak żadnego postępu w sprawie zasadniczej – zmiany klimatyczne przyspieszają, a w możliwość stabilizacji wzrostu temperatury o 2 st. C w stosunku do epoki przedprzemysłowej nikt już chyba nie wierzy.
Kolejny szczyt klimatyczny odbędzie się za rok w Warszawie. Dla części obserwatorów to tak, jakby organizować konferencję o prawach człowieka w Korei Północnej. Bo Polska, obok USA, Kanady i Rosji, należy do najtwardszych hamulcowych, blokując systematycznie ustalenia, jakie mogłyby zaszkodzić naszej gospodarce. Jako gospodarz podejmujemy się historycznego zadania – to podczas przyszłorocznej konferencji mają ruszyć konkretne prace nad nowym globalnym porozumieniem w sprawie klimatu, które ma być przyjęte w 2015 r.