Czy pana współczesny świat niepokoi? Jako człowieka zaangażowanego politycznie, ale także ojca?
John Irving: Jako ojciec zawsze pragnę za wszelką cenę chronić swoje dzieci. To oczywiste. Kiedy zadedykowałem obu synom z pierwszego małżeństwa książkę „Świat według Garpa”…
… Pański światowy sukces i bestseler z 1978 roku…
… mój najstarszy syn chciał ją natychmiast przeczytać. Miał 12 lat. Garp to lękliwy ojciec, który jak opętany usiłuje chronić dzieci. A jeśli pamięta pani tę książkę, wszystkie te zamachy, wypadki, przypadki śmierci, to zdaje sobie pani sprawę z tego, że mu się to nie udaje. Colin przeczytał wtedy manuskrypt i powiedział: Podoba mi się, piszesz o tym wszystkim, czego sam się boisz. Bystry chłopak – pomyślałem.
Czy bycie rodzicem uczy nas, czym jest prawdziwy strach?
Bez wątpienia. Miałem zaledwie 22 lata, gdy po raz pierwszy zostałem ojcem. Studiowałem wtedy jeszcze. Żaden z moich kolegów nie miał dzieci. Byłem w panice, czułem się bezradny i nie miałem pojęcia, jak chronić tak maleńką istotkę. Od tamtego czasu nauczyłem się jednego: posiadanie dzieci sprawia, że łatwiej nas zranić. Jeśli się kogoś kocha w sposób nieograniczony, zwłaszcza dziecko, które jest bezradne, odczuwa się wprost przytłaczający ciężar odpowiedzialności. Mógłbym nawet powiedzieć, że prawie wszystkie moje powieści obracają się wokół kwestii, jak bezradni jesteśmy wobec lęku o tych, których kochamy.
Pełna wersja artykułu dostępna w 51/52 numerze "Forum".