Rysownik Matthew Inman zebrał w czerwcu 2011 r. ponad 220 tys. dolarów na badania nad rakiem i na ochronę niedźwiedzi. Ale jego ostatnia kampania, mająca na celu zebranie funduszy na budowę muzeum legendarnego wynalazcy Nikoli Tesli, odniosła jeszcze większy sukces. Choć na początku nawet sam pomysłodawca był raczej sceptyczny. – Zastanawiałem się, czy ludzi poruszy postać wynalazcy zmarłego przed 70 laty – wyznaje.
Internetowa armia
Spokojna głowa! Kampania uruchomiona w serwisie Indiegogo, umożliwiającym finansowanie społecznościowe projektów zgłaszanych przez internautów, zrobiła furorę. Oczekiwaną kwotę 850 tys. dol. zebrano w ciągu sześciu dni. 23 sierpnia, po przekroczeniu poziomu miliona dolarów, Inman napisał w internecie: „W szczytowym okresie naszej kampanii gromadziliśmy 27 tys. dol. na godzinę, rozwalając Indiegogo i zapewne bijąc rekordy odlotowości”. Ostatecznie w ramach tej akcji zebrano 1,3 mln dolarów.
Tesla, który zmarł 7 stycznia 1943 r., zbudował na początku ubiegłego stulecia ogromną wieżę Wardenclyffe w Shoreham na wyspie Long Island. Przyświecał mu ambitny cel dostarczania energii elektrycznej dla całego świata (bezprzewodowo poprzez atmosferę). Kiedy w 2009 r. obecni właściciele wystawili te grunty na sprzedaż, Marc Alessi zasiadał w Zgromadzeniu Stanowym stanu Nowy Jork. Obiecał wówczas przekazać 850 tys. dolarów ze środków publicznych na wykup i odnowienie tych terenów pod warunkiem, że Tesla Science Center (TSC, stowarzyszenie stawiające sobie za cel zbudowanie centrum nauki i technologii na Long Island) dołoży drugie tyle. Ponieważ jego propozycja miała pozostać aktualna do jesieni 2013 r., TSC nie spieszyło się z uruchomieniem zbiórki funduszy. Właśnie w tę lukę wcisnął się Inman wraz ze swą hojną „internetową armią” fanów Tesli. 850 tys. dolarów ze zorganizowanej przez niego kampanii miało pójść na wykup gruntów, a cała ewentualna nadwyżka na budowę muzeum.
Pełna wersja artykułu dostępna w 51/52 numerze "Forum".