To będzie trudny rok dla Angeli Merkel. Kanclerz Niemiec pozostanie na stanowisku, ale wiele wskazuje na to, że po jesiennych wyborach będzie musiała rządzić w innej koalicji – nie w ulubionym układzie z liberałami, tylko w wymuszonej wielkiej koalicji z socjaldemokratami. Jej własna partia CDU wciąż prowadzi w sondażach, ale liberałowie z FDP mogą nie wejść do Bundestagu. Zieloni są silni, choć nie na tyle, by zapewnić większość SPD, co oznacza powrót do niechcianej, ale sprawdzonej koalicji CDU-SPD. Ten układ zmieni politykę europejską Niemiec – na krótką metę rozmiękczy dyktat oszczędnościowy Merkel, a w dłuższej perspektywie może przynieść kres jej rządów. Podstawą jej obecnej popularności jest bowiem twarda obrona pieniędzy niemieckich podatników przed zakusami bankrutów z Południa.