Według teorii pani ojca, który wprowadził panią w świat szachów, geniusza można stworzyć. Zgadza się pani z tym poglądem?
Judit Polgár: Zasadniczo się zgadzam, ale talent również pomaga.
Pani ojciec uważał, że jego córki nie powinny rywalizować z innymi kobietami. Nie startowała pani w kobiecych mistrzostwach świata. Dlaczego?
Gdy dorastałam, szachy były takie same dla wszystkich. Dziś na poziomie profesjonalnym jest kategoria „otwarta” i kategoria „kobieca”. Zawsze lubiłam wyzwania. Od 1989 r. miałam najwyższy ranking wśród kobiet. Nie czułam więc potrzeby, by z nimi rywalizować. To nigdy nie było dla mnie wystarczająco trudne wyzwanie.Wydaje się dziwne, że kobiety i mężczyźni rywalizują osobno w szachach, przecież to intelektualny sport.Bardzo trudno jest zmienić tradycję. Jeśli większości kobiet to odpowiada, dlaczego nie? Mogą być mistrzyniami świata i grać w światowych pucharach.
Twierdzi więc pani, że istnieje oddzielna kategoria dla kobiet, bo tak jest im łatwiej?
Właściwie tak. I wcale ich za to nie winię. Rozumiem to, nawet jeśli kobieca kategoria jest na absolutnie innym poziomie. Czymś zupełnie innym jest na przykład pokonanie gracza o najwyższym rankingu, Magnusa Carlsena, co właśnie udało mi się w Meksyku. Ale zwycięstwo to zwycięstwo, prawda? Sądzę, że panie są świadome, że gdyby zlikwidowano kobiecą kategorię, to nagle nie byłoby dla nich miejsca na światowym poziomie.
Artykuł pochodzi z najnowszego 4 numeru tygodnika FORUM w kioskach od poniedziałku 28 stycznia 2013 r.