Taką uwagę skierował Taro Aso, japoński minister finansów, pod adresem miejscowych emerytów. To niewątpliwie szczera, ale mało rozsądna wypowiedź, szczególnie kiedy weźmie się pod uwagę, że już co czwarty wyborca w Kraju Kwitnącej Wiśni ma powyżej sześćdziesiątki. A jeśli chodzi o pieluszki, sprzedaje się ich już więcej dla dziadków niż wnuków. Na wyspach mieszka połowa wszystkich azjatyckich stulatków. I koszty ich obsługi medycznej stanowią coraz bardziej zauważalne obciążenie dla budżetu. To właśnie miał na myśli minister Aso, krytykując staruszków za długowieczność. „Ja sam czułbym się źle, wiedząc, że jestem podtrzymywany przy życiu za rządowe pieniądze” – dodawał na usprawiedliwienie. Aso ma dopiero 72 lata, więc patrzy na to z młodzieńczej perspektywy.