Dzień w dzień ludzie podejmują decyzje. Oceniamy coś i akceptujemy lub odrzucamy. Na jakiej podstawie odróżniamy dobro od zła, słuszne od tego, co błędne?
Jonathan Haidt: Codziennie decydujemy też, czy nam coś smakuje, czy nie. Wydajemy sądy estetyczne, co jest ładne, a co brzydkie.
Przychodzi to jednak nieco łatwiej niż rozwiązywanie dylematu etycznego i udzielanie odpowiedzi w kwestii sumienia.
W gruncie rzeczy jest to taki sam proces poznawczy. Zmysł moralny można porównać do języka, który odbiera różne bodźce smakowe. W toku ewolucji ludzie rozwinęli wspaniałą umiejętność rozpoznawania w otaczającym świecie tych właściwości, które są ważne dla naszego dobrostanu, a w skrajnych warunkach – dla naszego przeżycia. Fundamenty tej umiejętności są wrodzone, ale poczucie smaku – by pozostać przy naszej metaforze – zmienia się w zależności od kultury, w której żyjemy.
Menu się zmienia, ale receptory smakowe pozostają takie same?
Tak. I to właśnie tłumaczy, dlaczego nasze oceny moralne formułujemy zwykle błyskawicznie na zasadzie zautomatyzowanych procesów. Rozpoznajemy dobro i zło, zanim jeszcze się zorientujemy, dlaczego tak jest.
Artykuł pochodzi z najnowszego 5 numeru tygodnika FORUM w kioskach od poniedziałku 4 lutego 2013 r.