Powiada pan, że osiągnął wiek „odrodzenia”. Jak to rozumieć?
Philip Glass: A co mam powiedzieć, patrząc na te wszystkie nowe wykonania moich dawnych utworów, poczynając od opery „Einstein on the Beach”? Kiedy byłem młody, myślałem, że mam obowiązek każdego roku stworzyć coś nowego. Wstydziłem się pojawiać w Nowym Jorku ze starymi utworami.
Przecież wszyscy mają prawo posłuchać po raz pierwszy na żywo pańskich starszych dzieł. Poza tym owo odrodzenie ma w sobie coś z buddyzmu. To trochę jak nieustanne odradzanie się materii.
Naprawdę? Ostrzegam, jestem nie tylko buddystą, ale także kapitalistą… O której z tych spraw porozmawiamy?
O obydwu.
Gdy człowiek się starzeje, zaczyna patrzeć wstecz. Gdy jest młody, patrzy w przyszłość. Teraz się zastanawiam: co takiego udało mi się stworzyć. Czy było warto? Nie wiemy, co z tego pozostanie, prawda?
Artykuł pochodzi z najnowszego 5 numeru tygodnika FORUM w kioskach od poniedziałku 4 lutego 2013 r.