Zapewne nikt nie może potwierdzić prawdziwości moich słów. Znajdzie się natomiast wielu takich, którzy będą mnie przekonywać, że wszystko jest w porządku. A nawet że jest świetnie. – W kolonii karnej IK-28 wszystko jest w należytym porządku – tak mówią więźniarki, tak mówi służba więzienna, tak mówią ci, którzy z ramienia urzędów zajmują się obroną praw człowieka w Rosji.
IK-28 to kolonia karna dla kobiet w Kraju Permskim, otoczona zakładami przemysłowymi i tajgą. Czy to nie ironia, że jako aktywistka ruchu ekologicznego zostałam osadzona w miejscu, gdzie ludzie oddychają powietrzem zatrutym przez toksyczny przemysł? Wszystko wokół jest szare, nawet jeśli jest innego koloru. Wszystko: budynki, jedzenie, niebo, słowa. To antyżycie na autonomicznym skrawku przestrzeni.
Po drodze z Moskwy do IK-28 trafiłam do trzech więzień etapowych (w Kirowie, Permie i Solikamsku), zaliczyłam trzy stołypinowskie wagony (wagonzaki, wagony więzienne z małym okienkiem pod sufitem, przeznaczone do przewozu więźniów – przyp. FORUM) i wiele karetek więziennych. Ostatnia podwiozła mnie i 18 przyszłych szwaczek do bramy IK-28.
Od bramy do miejsca, gdzie poddadzą nas rewizji, idziemy zgięte pod ciężarem tobołków. Mam trzy torby, które ważą tyle, co ja. Idziemy do budynku, ogrodzonego kamiennym murem – znajdują się tu karcer i izolatki. W tym budynku zdejmą z nas ubranie i wyprawią do pomieszczenia, gdzie przejdziemy kwarantannę w jednakowych kraciastych fartuchach. Podczas kwarantanny więźniarki adaptują się do nowych warunków, a właściwie – uczy się je sztuki przyzwyczajania się. Trzeba się przyzwyczaić do wstawania o wpół do szóstej rano, trzeba opanować sztukę jak najszybszego dostania się do łazienki (nikt poza mną nie nazywa tego pomieszczenia łazienką). Znajdują się w niej trzy umywalki i dwie toalety. Więźniarek jest czterdzieści.
Artykuł pochodzi z najnowszego 5 numeru tygodnika FORUM w kioskach od poniedziałku 4 lutego 2013 r.