Już dawno nic tak nie rozgrzało Niemców, jak trwająca od kilku tygodni debata o granicach męskiego szowinizmu. Zaczęło się od być może głupawego komplementu, jaki znany polityk wygłosił pod adresem młodej dziennikarki. No i poszło.Lawinę wywołała reporterka tygodnika „Stern” Laura Himmelreich (lat 29). 5 stycznia 2012 r. spotkała się w hotelowym barze w Stuttgarcie z Reinerem Brüderlem (lat 67), liczącym się politykiem koalicyjnej partii FDP, byłym ministrem gospodarki. Kluczowe zdanie ich rozmowy, które ostatnio postawiło na równe nogi całe Niemcy, brzmiało: Sie können auch ein Dirndl ausfüllen (Mogłaby pani wypełnić sobą dirndl, czyli bawarski regionalny strój z dekoltem i obcisłym gorsetem, w którym mocno eksponowany jest biust – przyp. FORUM). Wygłosił je Brüderle, patrząc znacząco na piersi Laury Himmelreich. Na koniec spotkania lekko rozochocony winem polityk chciał pożegnać się z dziennikarką tak wylewnie, że musiała interweniować jego rzeczniczka prasowa.
Historię sprzed roku Himmelreich opisała trzy tygodnie temu w „Sternie”. Dlaczego akurat teraz? Jeśli miała problem z niestosownym zachowaniem Brüderlego, dlaczego tak długo dusiła w sobie krzywdę? Działacze FDP nie mają wątpliwości, co do motywacji jej postępowania: była to „robótka” na obstalunek politycznej konkurencji. Cios w obecnego szefa klubu parlamentarnego współrządzących liberałów nadszedł akurat wtedy, gdy FDP odbiła się od sondażowego dna, osiągając blisko 10-procentowy wynik w wyborach do landtagu Dolnej Saksonii. Zaś sam Brüderle został mianowany liderem, który miał pociągnąć partię w jesiennych wyborach do Bundestagu. Na razie wygląda na to, że został trafiony i zatopiony.