Jeśli w Hiszpanii jest miejsce na humor, to tylko wisielczy. Satyryczne czasopismo „Mongolia” opublikowało na okładce lutowego numeru nekrolog: „Rajoy umarł”, a pod spodem: „My, sześć milionów bezrobotnych, miliony korzystających z publicznej służby zdrowia, emeryci, eksmitowani i młodzi, nie będziemy za tobą tęsknić”.
Pogłoski o śmierci Rajoya są przesadzone, ale tylko trochę. Z ujawnionych notatek byłego skarbnika prawicowej Partii Ludowej Luisa Bárcenasa wynika, że jej przywódcy, w tym obecny premier, przez kilkanaście lat otrzymywali dodatkowe pensje z nielegalnych datków przekazywanych partii przez zaprzyjaźnionych przedsiębiorców.
Trwa ustalanie autentyczności tych dokumentów, jednak nawet jeśli okaże się, że nie wszystkie informacje są prawdziwe, wielu Hiszpanów uważa, że sprawa Bárcenasa to gwóźdź do trumny obecnego systemu politycznego. Ponad trzy dekady po modelowych przemianach demokratycznych, które wyprowadziły kraj na prostą po autorytarnych rządach gen. Franco, coraz częściej słychać w Hiszpanii: „Potrzebujemy drugiej transformacji”.
Księgowość B
Siwowłosy, zawsze elegancko ubrany skarbnik z zamiłowaniem do luksusu od dawna był na oku prokuratury. Człowiekiem, który przez 18 lat kontrolował finanse partii, śledczy zainteresowali się przy okazji afery Gürtel, skandalu, który przed obecnym zamieszaniem wydawał się największą aferą w historii hiszpańskiej prawicy. W zamian za milionowe zamówienia publiczne politycy Partii Ludowej z całej Hiszpanii mieli przyjmować prezenty warte setki tysięcy euro i wsparcie finansowe dla partii.