Awigdor Lieberman, były izraelski minister spraw zagranicznych, zasiadł na ławie oskarżonych w Jerozolimie. Prokuratura zarzuca mu nadużycie władzy, za co grożą trzy lata więzienia. Lieberman, przeciw któremu toczy się również dochodzenie w sprawie nielegalnych transakcji finansowych przeprowadzanych za granicą w okresie, gdy był prywatnym biznesmenem, otrzymał od ambasadora Izraela na Białorusi poufne informacje dotyczące śledztwa prowadzonego tam przez izraelską policję. W zamian, zdaniem oskarżycieli, doprowadził do przeforsowania kandydatury Zeewa Ben-Arie, kończącego swoją kadencję w Mińsku, na stanowisko ambasadora na Łotwie.
Sprawa nie jest najgrubszego kalibru, ale blokuje Liebermanowi wejście do montowanego właśnie rządu Beniamina Netanjahu. Mimo usilnych starań pięciu obrońców następną rozprawę wyznaczono dopiero na 25 kwietnia, a decyzja ta zdaje się zapowiadać długi proces. Niezrażony Netanjahu ogłosił, że poczeka, w końcu chodzi o partnera ze wspólnej listy wyborczej. Chyba że zapadnie wyrok skazujący, wtedy będzie musiał czekać dłużej.