85 – letni Sodano stoi na czele 118 – osobowego Kolegium Kardynalskiego, które pod nieobecność papieża ma najważniejszy głos w sprawach Kościoła. Jego przewodniczący, czyli dziekan, przewodzi w zastępstwie papieża wszystkim uroczystościom odbywającym się w Watykanie do czasu wyboru nowej głowy Kościoła. Przede wszystkim zaś, przewodzi konklawe.
W przypadku Angelo Sodano rzecz jest jednak bardziej skomplikowana, bo z racji wieku (skończył 80 lat), kardynał już od dawna nie ma prawa do udziału w wyborze głowy Kościoła. Co ciekawe, ta sama zasada wyklucza z konklawe jego zastępcę w Kolegium Kardynalskim, francuskiego hierarchę Rogera Etchegaraya, który jest jeszcze starszy - przekroczył 90-tkę (nie brał już udziału w poprzednim konklawe, które wybrało Benedykta XVI). W takiej sytuacji prawdopodobnie kardynałowie zdecydują na jednym ze spotkań poprzedzających konklawe, że sesjom w Kaplicy Sykstyńskiej będzie przewodniczył inny Włoch – Giovanni Battista Re, który zresztą też nie należy do młodzieniaszków (ma 79 lat) i od trzech lat jest na emeryturze.
Mimo wykluczenia z obrad, głos Sodano będzie miał istotne znaczenie podczas nieformalnych rozmów poprzedzających konklawe, tym bardziej, że kardynałowie zdają się być mocno podzieleni. Wytrawny dyplomata (skończył słynną Papieską Akademię Kościelną, kuźnię kadr dyplomatycznych Stolicy Apostolskiej, był nuncjuszem w Chile) w opinii włoskich mediów jest liderem silnej frakcji hierarchów związanych z rzymską kurią, przeciwnym jakimkolwiek zmianom w jej strukturze i strefach wpływów. Z tego powodu grupa ta nie cieszy się najlepszą opinią, szczególnie poza Watykanem. Słynny watykanista polskiego pochodzenia Gian Franco Svidercoschi, w swej ostatniej książce określił ich nawet mianem "sklerotycznej kasty".