Turbiny wiatrowe, będące coraz częstszym elementem naszego krajobrazu, wznoszą się na wysokość około 130 metrów. Wiatr nie zna takich ograniczeń. Staje się szybszy i bardziej stabilny w miarę wzrostu wysokości, a maksymalną siłę osiąga w przypadku prądów strumieniowych na pułapie ponad ośmiu tysięcy metrów.
Klasyczne elektrownie wiatrowe wywołują litanię skarg – ze względu na niestabilność produkcji i dużą ilość miejsca, jaką zajmują. Wielu ludzi nie chce mieszkać w ich sąsiedztwie. Problemy te można by częściowo rozwiązać, pozyskując energię wiatru na dużych wysokościach. – Potencjał jest niesamowicie wysoki – mówi Cristina Archer, wykładowczyni z Uniwersytetu Stanowego w Delaware.
Ta amerykańska badaczka jest współautorką jednego z najnowszych opracowań na temat ilości energii, jaką można by pozyskać dzięki wiatrom wiejącym na naszej planecie. Badania tego typu prowadził też Ken Caldeira, klimatolog z waszyngtońskiego Carnegie Institution i z Uniwersytetu Stanforda, znany ze swych prac nad globalnym ociepleniem. W obu przypadkach konkluzja była taka sama: wiatry są źródłem nieograniczonej energii, i to tym większej, im wyżej wieją nad powierzchnią ziemi.
Setki kilowatów do wzięcia
Rozwiązaniem mogłyby być podniebne turbiny wiatrowe, jednak w praktyce nastręczają szereg problemów. Jak bezpiecznie zawiesić turbiny setki albo tysiące metrów nad ziemią? Jak utrzymywać je na dużej wysokości przez dłuższy czas, pośród gwałtownych wiatrów, bez konieczności częstych i kosztownych zabiegów konserwacyjnych? Jak wreszcie rozwiązać problem zakłóceń w ruchu lotniczym?
Fragment artykułu pochodzi z najnowszego 10 numeru tygodnika FORUM w kioskach od poniedziałku 11 marca 2013 r.