Świat

Obrona nieklerykalna

Polski rząd chce bronić chrześcijaństwa

Premier Tusk i minister Sikorski są gotowi bronić praw chrześcijan (Sikorski) i kultury chrześcijańskiej (Tusk). Sikorski dodaje, że „na tyle, ile to możliwe”.

Więc bronimy totalnie czy tylko częściowo? I w jaki sposób? Na czym konkretnie ma polegać deklarowana przez premiera w liście do nowego papieża „umacnianie więzi współpracy ze Stolicą Apostolską w tej dziedzinie”?

Niezbyt zręcznie to brzmi, ale pal sześć. Moim zdaniem problem nie jest wyssany z klerykalnego palca premiera czy ministra. To po prostu fakt, że w świecie islamskim, ale też w Indiach czy Chinach, mniejszości chrześcijańskie (to znaczy nie tylko katolickie) są atakowane i dyskryminowane. Sytuacja jest szczególnie dramatyczna na Bliskim Wschodzie, od Syrii po Egipt i Saudię.

Nie zawsze stoją za tym rządy, bo często pogromy chrześcijan urządzają oddolnie zwykli muzułmanie czy hinduiści na odwiecznej zasadzie niechęci do innych czy obcych. Ale bywa i tak, że represje są elementem polityki państwowej, na przykład w Chinach w stosunku do Kościoła podziemnego, lojalnego wobec papieża.
Wobec tego odruch solidarności wydaje się tu naturalny. Także w sensie deklaracji politycznej. W praktyce na deklaracjach się kończy i inaczej być nie może, bo przecież rząd Tuska wraz z prezydentem Komorowskim nie planują, o ile wiem, nowej krucjaty. Tym bardziej nie planuje jej Unia Europejska. Ale wartości, jakie wyznajemy w demokracji, nie mogą być podzielne.

Skoro za standard uważamy ochronę praw mniejszości, to ta zasada każe nam ująć się także za prawami chrześcijan tam, gdzie są naruszane. Dlatego w sumie stanowisko polskich polityków wydaje mi się zdrowe. Jest też głębszy powód, by się z nimi zgodzić w tej kwestii.

W Europie próby ułożenia jakiegoś modus vivendi z tutejszymi muzułmanami przynoszą dziś słabsze wyniki niż przed epoką globalnego dżihadu. Ale wydaje mi się, że to zagraża nie tyle kulturze chrześcijańskiej, ile Europie jako pewnemu projektowi polityczno-ideowemu. Może jest tak, że kto broni tego projektu przed wszelkimi fanatyzmami, ten w istocie broni też kultury chrześcijańskiej. Jestem pewien, że zarówno Tusk, jak Sikorski, to dobrze rozumieją.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną