Wszystkiemu winna jest podświadomość. Prawie dziesięć lat temu Stephenie Meyer miała sen, w którym nastoletnia dziewczyna i piękny wampir siedzieli na łące, zatopieni w rozmowie o trudach ich związku. Problem miał polegać na tym, że jeśli za bardzo się do siebie zbliżą, jeśli poddadzą się gorącemu pożądaniu dziewczyny – on mógłby ją skrzywdzić albo nawet zabić.
Meyer chciała zapamiętać tę historię, ale w tamtym czasie była zbyt zajęta opieką nad dziećmi, więc zaczęła robić notatki, żeby nie zapomnieć. Była to pierwsza powieść, jaką napisała w życiu. Stephenie Meyer – skromna, gorliwa mormonka – od dzieciństwa uwielbiała książki i chętnie wymyślała różne historie, ale pomysł, że sama mogłaby coś napisać, uważała za przejaw pychy.
Tak właśnie narodził się „Zmierzch”, pierwsza z czterech książek tworzących sagę, która sprzedała się w ponad 100 mln egzemplarzy (została przetłumaczona na 37 języków). Na jej podstawie nakręcono także serię filmów, które odniosły kasowy sukces. Pomiędzy młodymi aktorami Kristin Stewart i Robertem Pattisonem na planie filmowym zrodziło się uczucie, a miasteczko Forks w stanie Waszyngton, gdzie toczy się akcja powieści, zalali turyści.
Fragment artykułu pochodzi z najnowszego 12/13 numeru tygodnika FORUM w kioskach od poniedziałku 25 marca 2013 r.