Dwa miesiące przed inwazją politykę w USA przesłonił Superbowl. Ze względu na finał rozgrywek futbolu amerykańskiego prominentni iraccy emigranci dostali od prezydenta tylko 15 minut. W gabinecie owalnym – jak wspomina jeden z bliskich współpracowników George’a W. Busha – trzech rosłych mężczyzn niemal padło na kolana z wdzięczności, słysząc w jednym zdaniu o rychłym obaleniu Saddama Husajna, zainstalowaniu w Iraku demokracji i zasileniu tamtejszej gospodarki amerykańskimi inwestycjami.