Trudno wskazać kraj, gdzie rodzice mają lepiej niż w Szwecji. Według rządowego raportu o tamtejszym rynku zatrudnienia, rekordowe 78 proc. kobiet, które mają dzieci do siódmego roku życia, pracuje. Na ten wynik składa się kilka szwedzkich okoliczności. Każdy mały Szwed ma zagwarantowane miejsce w przedszkolu, a rodzice nie płacą za to więcej niż 3 proc. miesięcznej pensji – szwedzkie państwo wydaje na ten system więcej niż na armię. Pomagają też godziny otwarcia żłobków – standardowo od godz. 6 do 18. Poza tym rodzice na każde dziecko mają do wykorzystania 16 miesięcy płatnego urlopu, przy czym przez pierwsze 13 miesięcy otrzymują co najmniej 80 proc. ostatnich zarobków. Mało? Państwo dokłada im jeszcze w przeliczeniu ponad 500 zł miesięcznie na każde dziecko.
Według wspomnianego raportu kluczem do tak wysokiego poziomu zatrudniania młodych matek okazały się jednak nocne żłobki. W ostatnich latach zafundowało je sobie aż 123 z 290 szwedzkich gmin. Nocne żłobki to oferta dla rodziców, którzy pracują w nietypowych godzinach, na przykład w transporcie lub hotelarstwie, a takich pracowników w Szwecji przybywa. Jeśli rodzic przyniesie zaświadczenie od pracodawcy o nietypowych godzinach pracy, może dziecko zostawić w nocnym żłobku nawet na kilkanaście godzin. Samorządy i rodzice są zachwyceni, dzieci głosu nie mają.