Chińskiej blogosferze przybył ekscytujący temat: kreacje nowej Pierwszej Damy, prezydentowej Peng Liyuan, zaprezentowane podczas pierwszej podróży zagranicznej u boku małżonka. Jeśli chodzi o żakiet pokazany w Moskwie, powstał wielki spór, czy to marka Excepion czy Useless, obie chińskie. Oficjalny (i dumny) komunikat władz miasta Guangzhou w tej sprawie rozstrzygnął spór na rzecz tej pierwszej. Z kolei akcje firmy Dalian Dayang, która uszyła płaszcz pani Peng, skoczyły w ciągu tygodnia o 46 proc. W tym czasie Internet zalało morze podróbek (wysoko notowana była tu też moskiewska wizytowa torebka do kompletu, na miejscowym eBayu pytano o nią 8 mln razy). Internauci, a zwłaszcza internautki, spierają się, do kogo porównać Pierwszą Damę, którą dotychczas znali z ludowych i patriotycznych pieśni podczas największej telewizyjnej gali w chiński nowy rok. W związku z nową rolą, bezprecedensową według dotychczasowych sztywnych reguł każących milczeć o małżonkach chińskich polityków, widzą teraz w niej drugą Carlę Bruni (bo też piosenkarka), Raisę Gorbaczow (bo też nagle medialnie wyskoczyła przed męża) albo nawet Kate Middleton (bo sympatyczna i celebrytka). Ale najczęściej porównywana jest z Michelle Obamą, bo też Chinom wypada się porównywać już tylko z Ameryką.
Eksponowanie w mediach pani prezydentowej to świadoma decyzja ocieplania wizerunku prezydenta Xi Jinpinga, który lubi być pokazywany jako swój człowiek, bliski problemom zwykłych ludzi. Z kolei ludowe szaleństwo wokół pani Peng wyraźnie zaskoczyło władze (i pewnie je podzieliło). Xi obiecał stanowczą walkę z korupcją, rozrzutnością i ostentacją, a narodowa debata o fatałaszkach prezydentowej zupełnie tu nie pasuje. Na razie, tradycyjnie, ocenzurowano wyszukiwarki internetowe, aby nie prowadziły gawiedzi w te obszary, zablokowano „Pierwszą Damę Xi” i nawet „Cioteczkę Peng”. A później się zobaczy.