W czerwcowych wyborach punkrockowa kapela Pogrom straciła jednego muzyka: basista Artemios Matiopulos trafił do parlamentu. Jest jednym z 18 posłów partii Złoty Świt, o neonazistowskich ciągotkach. Ten niepokojący ruch polityczny, który wszedł do parlamentu na fali straszliwego kryzysu gospodarczego i socjalnego, kontynuuje triumfalny marsz. Wyłoniwszy się z wyborczego niebytu (0,29 proc. głosów w 2009 r.), zdobył siedem procent głosów w wyborach parlamentarnych, a teraz popiera go 12–13 proc. ankietowanych. Stał się trzecią pod względem popularności grecką partią, za konserwatywną Nową Demokracją i skrajnie lewicową Syrizą. Premier Antonis Samaras nie waha się porównywać sytuacji do Niemiec z lat 30. XX w., przed dojściem Adolfa Hitlera do władzy.
Lekarze z granicami
Po pięciu latach recesji Złoty Świt przedstawia się jako ostatnia deska ratunku. Uwodzi tym zubożałą klasę średnią, zmuszoną korzystać z coraz bardziej obleganych jadłodajni wydających bieda zupki. Bezrobocie rośnie lawinowo, osiągając poziom 27 proc. (60 proc. w przypadku młodzieży), a Złoty Świt założył własne biuro pośrednictwa pracy. Oferuje, na wzór partii islamistycznych, pomoc socjalną, skierowaną tylko do Greków. Chce także stworzyć własną służbę medyczną, zwaną już „Lekarze z granicami”. Próba założenia „banku greckiej krwi” spełzła na niczym ze względu na nieprzychylność służby zdrowia.
Wszystkie te operacje humanitarne są starannie zaaranżowane i nagłaśniane medialnie. – Więcej w tym marketingu niż rzeczywistej pomocy – przekonuje specjalista od skrajnej prawicy Dimitris Psarras. Bywa, że te akcje są od początku do końca wyreżyserowane.