Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Zamach w Bostonie

Podejrzewany o dokonanie zamachu w Bostonie 19-letni Dżochar Carnajew został w piątek aresztowany, a jego brat 26-letni Tamerlan kilkanaście godzin wcześniej zastrzelony przez policję.

Dżochara aresztowano po wielogodzinnej policyjnej obławie w podbostońskim mieście Watertown, jest ranny, a jego stan jest ciężki - relacjonowały media.

W nocy z czwartku na piątek pojawiły się informacje o strzelaninie na kampusie uniwersyteckim Massachusetts Institute of Technology (zginał policjant), jak się potem okazało - podczas policyjnego pościgu za podejrzanymi o kradzież samochodu wywiązała się strzelanina, w wyniku której jeden z mężczyzn został postrzelony, a następnie zmarł w szpitalu - to jego media zidentyfikowały jako później jako Tamerlana Carnajewa. Jego młodszemu bratu udało się uciec. Na początku nie było jasne, czy te wydarzenia miały związek z poniedziałkowymi zamachami.

Wiadomo kto stał za zamachem, ale dlaczego go dokonano? - komentarz Jędrzeja Winieckiego

Mieszkańcy Bostonu dziękują policji za pojmanie podejrzanego o dokonanie zamachu.Brian Snyder/Reuters/ForumMieszkańcy Bostonu dziękują policji za pojmanie podejrzanego o dokonanie zamachu.

Kolejne doniesienia były już jednoznaczne - sprawy się ze sobą łączą. Władze apelowały do mieszkańców Watertown o nie wychodzenie z domów, na MIT i kilku innych okolicznych uczelniach, w tym na Uniwersytecie Harvarda odwołano piątkowe zajęcia, zawieszono transport publiczny w regionie Bostonu i na pewien czas także taksówki. Obława trwała; policja przeczesywała ulice i budynki Watertown. Poszukiwany przez policję i FBI nastolatek ukrywał się na łodzi, był ranny.

Fałszywy trop

W środę telewizja CNN podała, że śledczy zidentyfikowali i aresztowali podejrzanego w tej sprawie - jednak stacja wkrótce wycofała się z tych informacji. Informacje o podejrzanym jako pierwsza podała w środę telewizja CNN, powołując się na swoje źródła. Najbardziej pomocne miały okazać się zapisy z kamer z domu towarowego w okolicach drugiego wybuchu.

Reklama