W rocznicę katastrofy smoleńskiej premier Donald Tusk pojechał do Nigerii. Nie tylko dla słońca – zabrał ze sobą przedstawicieli 20 firm z branży stoczniowej, energetycznej i surowcowej. Polskie firmy chciałyby tam m.in. budować małe elektrownie, kupować i przetwarzać biomasę oraz sprzedawać elementy do budowy domów. W Nigerii jest już Grupa Kulczyk Investments. W marcu za 585 mln dol. kupiła licencje górnicze na wydobycie ropy w delcie Nigru.
Na razie polska wymiana handlowa z Nigerią nie jest duża, ale tylko od początku roku do Abudży pojechały dwie delegacje polskich przedsiębiorców. Z kolei w maju na Europejski Kongres Gospodarczy w Katowicach ma przyjechać silna reprezentacja nigeryjskich firm. Polski biznes nie robi w ten sposób przysługi premierowi – według firmy doradczej PwC Nigeria w 2050 r. będzie już 13 gospodarką świata, jeśli tylko Nigeryjczykom uda się wykorzystać swoje bogactwa surowcowe. Mają im w tym pomóc zagraniczni inwestorzy, być może również z Polski. Nigeria to bardzo perspektywiczny rynek, ale biznesowi przeszkadzają lokalne konflikty, szczególnie w delcie Nigru, piractwo oraz rosnące w siłę ugrupowania islamskie. Według ekspertów bardzo trudno zaistnieć tam bez wsparcia politycznego, takiego chociażby, jak rządowe wizyty na najwyższym szczeblu.