Świat

Szmugiel mleczny

Za sprowadzane z zagranicy mleko w proszku Chińczycy są w stanie zapłacić naprawdę dużo. Za sprowadzane z zagranicy mleko w proszku Chińczycy są w stanie zapłacić naprawdę dużo. AFP / East News

Świat racjonuje sprzedaż mleka w proszku dla dzieci, brakuje go m.in. w Europie Zachodniej i w Australii. W Niemczech i Wielkiej Brytanii klienci mogą kupić góra dwa opakowania naraz. Tyle samo można legalnie wywieźć z Hongkongu, gdzie stowarzyszenie aptekarzy przymierza się do wprowadzenia kartek na sproszkowane mleko. Winę za braki na rynku ponoszą chińscy rodzice, którzy po gigantycznych skandalach z zatrutym mlekiem (w 2008 r. zmarła szóstka dzieci, poważnie rozchorowało się ponad 300 tys.) stracili zaufanie do chińskich produktów.

Chińskim rodzicom w sprowadzaniu mleka z Hongkongu pomaga armia granicznych mrówek. Dostawy z Australii zapewniają znajomi i krewni, którzy wybrali się tam na wakacje. Z dalszych stron towar przysyłają tysiące chińskich studentów uczących się za granicą. To oni ogołacają niemieckie i brytyjskie półki. Mimo że mleko wyeksportowane w ten sposób do Państwa Środka jest dwukrotnie droższe, tylko we Francji, Niemczech i Wielkiej Brytanii działa już około 10 tys. sprzedawców, którzy ogłaszają się na chińskich portalach aukcyjnych.

Według UNICEF tylko 28 proc. chińskich matek karmi swoje dzieci piersią. To efekt m.in. zbyt krótkich urlopów macierzyńskich. Chinki nie są także pewne, czy ich pokarm jest odpowiednio wysokiej jakości. Do nakręcenia tej fobii przyłożyli się chińscy producenci mleka w proszku, którzy agresywnie reklamowali swoje produkty jako znacznie lepsze niż naturalny pokarm. Chinki dały się przekonać, ale wolą importowany proszek.

Polityka 16.2013 (2904) z dnia 16.04.2013; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 7
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Dyrektorka odebrała sobie życie. Jeśli władza nic nie zrobi, te tragedie będą się powtarzać

Dyrektorka prestiżowego częstochowskiego liceum popełniła samobójstwo. Nauczycielka z tej samej szkoły próbowała się zabić rok wcześniej, od miesięcy wybuchały awantury i konflikty. Na oczach uczniów i z ich udziałem. Te wydarzenia są skrajną wersją tego, jak wyglądają relacje w tysiącach polskich szkół.

Joanna Cieśla
07.02.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną