Tegoroczną listę Najbardziej Wpływowych Żydów Świata, sporządzaną przez gazetę „Jerusalem Post”, otwiera niespodziewanie Jair Lapid, były popularny prezenter telewizyjny, a dziś polityk, największa niespodzianka niedawnych wyborów, w których jego świeżo założona partia Jest Przyszłość zajęła drugie miejsce. Lapid, obecnie minister finansów w koalicyjnym rządzie Beniamina Netanjahu, to zdaniem gazety „niezwykle obiecująca nowa twarz Izraela”. Na liście zepchnął z piedestału samego premiera, któremu „zabrakło wizji” (spadł więc z pierwszego na trzecie miejsce). Wyprzedził go też nowy amerykański sekretarz skarbu Jack Lew. Dalej w kolejności mamy prezydenta Szimona Peresa, który latem kończy 80 lat, i – znów niespodzianka – Anat Hoffman niestrudzenie walczącą o prawa kobiet do głośnej modlitwy, czytania Tory i noszenia tradycyjnego ubioru pod jerozolimską Ścianą Płaczu.
Dalej też jest nieortodoksyjnie: Sergey Brin z Google (Sheryl Sandberg z Facebooka jest 8, jego założyciel Mark Zuckerberg – 16), zaangażowany amerykański komik Jon Stewart, izraelski minister obrony Mosze Jalon i republikańska kongresmenka Debbie Wasserman. Steven Spielberg jest na 13 miejscu, a na 18 – kto by pomyślał – Lena Dunham, autorka modnego nowojorskiego pokoleniowego serialu „Dziewczyny”. Dwudziestkę zamyka Ed Miliband, lider brytyjskiej Partii Pracy, aktualnie w opozycji. Jeśli za dwa lata wygrałby w wyborach, zostałby pierwszym premierem żydowskiego pochodzenia, odkąd Benjamin Disraeli opuścił Downing Street w 1880 r. – spekuluje „Independent”.