Świat

Gwizdki mają parę

Śladami Snowdena - pokolenie Y szuka swoich bohaterów

Protest Internetowej Partii Ukrainy przed ambasadą USA w Kijowie. Protest Internetowej Partii Ukrainy przed ambasadą USA w Kijowie. Gleb Garanich/Reuters / Forum
Rośnie grupa ludzi gotowych – tak jak Edward Snowden – poświęcić własne bezpieczeństwo w obronie społecznego interesu. To sygnaliści, whistleblowerzy.
Agent CIA John Kiriakou ujawnił fakt torturowania pojmanych członków Al-Kaidy.Cliff Owen/AP/East News Agent CIA John Kiriakou ujawnił fakt torturowania pojmanych członków Al-Kaidy.

Kto chce dziś zostać bohaterem, ma problem. Dróg do bohaterstwa, takiego z romantycznej opowieści, nakazującego porzucić komfort w imię idei, dla dobra wspólnego, zostało już niewiele. Wojny są pod tym względem zdecydowanie passé, a sport nazbyt się skomercjalizował. Szlachetna krucjata walki z głodem, o prawa człowieka, czystość środowiska, równouprawnienie dyskryminowanych i godność poniżonych jest długotrwała, żmudna i mało spektakularna. Na dodatek na tym polu konkurencja jest bardzo duża.

Kto chce być bohaterem dostrzeżonym, powinien ruszyć drogą Edwarda Snowdena, byłego amerykańskiego agenta, który ujawnił dokumenty wywiadu USA. Dla amerykańskich służb stał się on znacznie większym zmartwieniem niż liderzy Al-Kaidy, domorośli terroryści i zagraniczni szpiedzy.

Zanim 30-letni dziś Snowden spotkał się z dziennikarzami w recepcji hotelu Mira w Hongkongu (znakiem rozpoznawczym była kostka Rubika), nie udało mu się skończyć szkoły średniej, odpowiednika polskiego technikum. Studiami nie był już zainteresowany i w 2004 r. zaciągnął się do wojsk specjalnych. Gdy karierę przyszłego komandosa przekreśliło złamanie obu nóg podczas treningu, trafił do wywiadu, który chętnie zatrudniał osoby bez formalnego wykształcenia, byleby tylko przeszły procedury dopuszczenia do tajemnic i przejawiały jakieś cenne umiejętności. Snowden spełniał ten warunek, bo świetnie znał się na komputerach.

Następne lata spędził, administrując systemami informatycznymi w Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) i Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA). Pracował w USA, Szwajcarii i Japonii. Podczas sześciogodzinnej spowiedzi w hotelu Mira powiedział reporterom brytyjskiego dziennika „Guardian” i amerykańskiego „Washington Post”, że zarabiał rocznie 200 tys.

Polityka 27.2013 (2914) z dnia 02.07.2013; Świat; s. 43
Oryginalny tytuł tekstu: "Gwizdki mają parę"
Reklama