Miliony wyborców w wolnym głosowaniu powierzyło władzę islamistom. Doszło jednak do interwencji wojska. Generałowie, próbując „ocalić republikę” przed rządami fanatyków, obalili zwycięzców i sami wyznaczyli grupę lojalnych polityków, którzy przejęli władzę. Ugrupowanie islamistów zostało zdelegalizowane, a w kraju polała się krew.
Mowa nie o Egipcie, ale o Algierii sprzed dwóch dekad. Pod koniec lat 80. rządzący tam wcześniej niepodzielnie Front Wyzwolenia Narodowego, który wyzwolił kraj spod panowania Francuzów, pozwolił na rejestrację innych partii politycznych i zanim się zorientował, przegrał wybory lokalne z islamistami. W grudniu 1991 r. odbyła się pierwsza tura wyborów ogólnokrajowych, w której znów triumfowali islamiści. Drugiej tury już nie było, bo wkroczyła armia.
Bardzo bliska Algieria
Porównywanie rozwoju wydarzeń w dwóch krajach, nawet tak bliskich kulturowo i geograficzne jak Algieria i Egipt, może budzić kontrowersje. Szczególnie jeśli służy snuciu prognoz. Ale podobieństwa narzucają się same. W Egipcie zbieranie podpisów pod apelem o usunięcie prezydenta Mohameda Morsiego zorganizowali młodzi aktywiści z grupy Tamarod. Z czasem do ich inicjatywy dołączyli znani liberalni intelektualiści i politycy. W Algierii jeszcze przed pierwszą turą wyborów powstał komitet składający się z „obrońców republiki” – studentów, intelektualistów, którzy wezwali armię do interwencji. W obu krajach tuż po odsunięciu islamistów rozgorzała dyskusja, czy doszło do zamachu wojskowego, czy też generałowie tylko spełnili oczekiwania ludu.