Imigrantów obowiązuje zakaz przebywania m.in. na placach zabaw, w miejscowym basenie, w kościele. Położone niedaleko Zurychu miasteczko Bremgarten niemal południowoafrykańskim zwyczajem wyznaczyło w sumie 32 takie „strefy zamknięte”. Nie mają tam prawa wstępu imigranci, którzy w lokalnym ośrodku oczekują na przyznanie azylu. Według burmistrza Bremgarten, zagrażają oni szczególnie najmłodszym, rozprowadzając narkotyki i dopuszczając się aktów przemocy. Do podobnego rozwiązania przymierza się kilka sąsiednich miejscowości – za wiedzą i poparciem Federalnego Biura Imigracyjnego, które samo zaproponowało wyznaczenie zamkniętych stref.
W czerwcowym referendum większość Szwajcarów zaakceptowało zaostrzenie linii wobec imigrantów. Mimo to Szwajcaria wciąż jak magnes przyciąga przybyszów. Jest ich obecnie około 50 tys., z czego 22 tys. stara się o azyl. Z braku wystarczającej liczby miejsc w ośrodkach przejściowych Szwajcarzy remontują stare górskie bunkry i tam umieszczają oczekujących na azyl, często na zupełnym odludziu, co dosłownie i w przenośni wpisuje się w coraz radykalniejszy stosunek Szwajcarów do imigracji.