Przedstawiamy sekwencję wydarzeń z ostatnich dni. Ich znaczenie wyjaśnia Marek Ostrowski, komentator spraw zagranicznych „Polityki”.
28 sierpnia: Prezydent Barack Obama w wywiadzie dla amerykańskiej telewizji PBS mówi, że nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji w sprawie reakcji USA na użycie broni chemicznej w Syrii. Mówi też, że celem możliwej ograniczonej operacji militarnej byłoby zapewnienie, że broń chemiczna – jako wyjątkowo groźna i dawno zakazana przez prawo międzynarodowe - nie zostanie ponownie użyta.
29 sierpnia: Minister spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski jedzie do Paryża. (Marek Ostrowski: - Jest zaproszony do udziału w dorocznej naradzie wszystkich francuskich ambasadorów. To wyróżnienie).
Na Quai d’Orsay, czyli siedzibie francuskiego MSZ w Paryżu podejmowany śniadaniem w przez szefa dyplomacji Laurenta Fabiusa rozmawia o impasie syryjskim. Obaj ministrowie stanowczo potępiają użycie broni chemicznej na przedmieściach Damaszku.
29 sierpnia: Francuski „Le Monde” publikuje wywiad z ministrem Sikorskim. Nasz minister wrzuca tam temat Rosji: „Gdyby Rosja, która nie chce interwencji (w Syrii.) zadeklarowała, że weźmie na siebie odpowiedzialność za zabezpieczenie tego arsenału, miałoby to wpływ na bieg wydarzeń”. I tłumaczy dlaczego: „Rosja ma dodatkowe powody, by czuć się współodpowiedzialną za syryjski arsenał: to broń radziecka lub wyprodukowana dzięki radzieckim technologiom”.
Ostrowski: Rosyjskie MSZ reaguje kwaśno: „U podstaw utworzenia w latach 70. i 80. przemysłu chemicznego Syryjskiej Republiki Arabskiej legły nie radzieckie, lecz raczej zachodnie technologie i dostawy związków chemicznych, w tym podwójnego przeznaczenia (to znaczy także najzupełniej normalnego, cywilnego)” – głosi oświadczenie. Coś zresztą w tym jest.
29 sierpnia: Minister Sikorski odbiera telefon od swojego amerykańskiego odpowiednika Johna Kerry’ego, który szuka międzynarodowego wsparcia dla interwencji mającej na celu ukarać Asada za użycie broni chemicznej pod Damaszkiem 21 sierpnia.
Sikorski ma już za sobą rozmowy z szefami dyplomacji Niemiec Guido Westerwelle, Francji Laurentem Fabiusem i Włoch Emmą Bonino oraz wysoką przedstawiciel UE ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa Catherine Ashton.
Ostrowski: Wygląda na to, że ministrowie chcieliby poprzeć prezydenta Obamę, ale widzą, że nie ma dobrego wyjścia. Ci, którzy się opowiadają za interwencją – widzą, że do niczego dobrego ona nie prowadzi. Z kolei ci, którzy są przeciwni – widzą, że wycofanie się Obamy – mimo wcześniejszych oświadczeń o nieprzekraczalnej, „czerwonej linii” – osłabi prestiż i wiarygodność USA.
30 sierpnia – Od czego jest Twitter znanej amerykańskiej publicystki, w dodatku żony ministra Sikorskiego? Anne Appelbaum propaguje słowa męża: „Rosja/ZSRR stworzyły syryjski arsenał broni chemicznej. Być może Putin powinien przejąć odpowiedzialność za jego rozbrojenie?”
Ostrowski: Czytaj: niech Moskwa pomoże w końcu Obamie w wyjściu z impasu.
30 sierpnia: Koniec misji obserwatorów ONZ w Syrii. Następnego dnia wyjeżdżają.Ale ich raport nie dostarczy żadnych dowodów winy Asada, bo mandat czyli zlecenie ONZ ogranicza się do zbadania, czy w Syrii użyto broni chemicznej, ale nie to, kto jej użył. Raport ma być przedstawiony „jak najszybciej”.
3 września: Sikorski odcina się rosyjskiemu MSZ; na Twitterze publikuje linki do amerykańskich raportów CIA mających potwierdzić radziecki udział w budowaniu syryjskiego arsenału chemicznego.
6-7 września: Spotkanie ministrów spraw zagranicznych UE w Wilnie, podczas którego dyskutują o pomyśle Sikorskiego. Potem Sikorski wraz z Elmarem Brokiem, szefem komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego przekazują Kerry’emu jeszcze raz tę propozycję.
Ostrowski: Kończy się szczyt G20 w Petersburgu, na którym wprawdzie nie doszło do porozumienia między USA a Rosją w sprawie Syrii, ale być może Obama i Putin nakazali ministrom szukać wyjścia z impasu. W każdym razie atmosfera była lepsza niż po awanturze z przyznaniem Snowdenowi prawa pobytu w Rosji.
7 września: Oficjalny komunikat MSZ w sprawie spotkania w Wilnie, w którym cytowany jest minister. „Wszyscy potępiamy użycie broni chemicznej. Widzę coraz mniej wątpliwości co do tego, że to nie może pozostać bez odpowiedzi. I rosnącą determinację, aby dowody przedstawić na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ”.
Ostrowski: Czytaj: coś trzeba zrobić, ale twardych dowodów na Asada nie ma. Może to nadgorliwość lokalnych dowódców? Wywiady podają bardzo rozbieżne liczby ofiar.
9 września: John Kerry pod koniec konferencji prasowej w Londynie na pytanie, co mogłoby powstrzymać interwencję, wypala bez przekonania - „oddanie całości arsenału broni chemicznej pod międzynarodową kontrolę”. Departament Stanu za chwilę prostuje, że to tylko taka „polityczna retoryka”, ale inicjatywę podchwytują Rosjanie. Przedstawiają propozycję, przychodzi potwierdzenie z Syrii, że ta się zgadza.
9 września: Sikorski na Twitterze: „Cieszę się, że Rosja podjęła polską sugestię odegrania roli w unieszkodliwieniu syryjskiego arsenału chemicznego”.
10 września: Sikorski na Twitterze „Teraz potrzebujemy twardej rezolucji RB ONZ ws. demontażu syryjskiego arsenału BC [broni chemicznej - red.], wraz z autoryzacją do uderzenia, jeśli ktokolwiek oszukuje”.
Ostrowski: Czyli: dobrze, ale nie dajmy się wymanewrować przez Moskwę i Asada.
10 września: Obama prosi Kongres o odłożenie głosowania w sprawie interwencji w Syrii. Nie wiemy, kiedy mogłoby się ono odbyć.
10 września: Francja przygotowuje projekt rezolucji zakładający, że Syria zgodzi się na inspekcję swojego arsenału i przekaże go pod kontrolę Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej w celu jego zniszczenia (to organ wykonawczy konwencji o zakazie broni chemicznej, która weszła w życie w 1997 r., Syria do niej nie przystąpiła). Jeśli Syria nie spełni tego warunku, to „groziłoby bardzo poważnymi konsekwencjami”. Rosja nie zgadza się na taki zapis, proponuje przyjęcie oświadczenia, a nie wiążącej rezolucji.
Ostrowski: W mediach międzynarodowych roi się od komentarzy, że to rosyjski minister Siergiej Ławrow ukradł Zachodowi całe przedstawienie, przejął inicjatywę, a nawet – co po części przyznają sami Amerykanie – rzucił koło ratunkowe samemu Obamie, który się ze swoimi „czerwonymi liniami” zaplątał. Ale do załatwienia jakieś przekonującej reakcji na użycie broni chemicznej w Syrii jeszcze daleko. Ważne, że oddala się perspektywa reakcji militarnej, która nie ma ani przemyślanych celów, ani gwarancji sukcesu.
Czy to rzeczywiście – jak chce „Die Welt” – wszystko się dzieje za sprawą Sikorskiego? Bez przesady. Zbyt długi czas dzieli wywiad Sikorskiego od zdawkowej odpowiedzi Kerry’ego, a Rosjanie wcale nie poczuwają się do wyłącznej odpowiedzialności za zbrojenie Syrii. Ale dobrze, że Polska – na miarę swych skromnych możliwości i jeszcze skromniejszych interesów na Bliskim Wschodzie – zabiera głos, kiedy trzeba. Kto zresztą ma nas chwalić za dyplomację, jeśli się nie pochwalimy sami?