Choć od katastrofy samolotowej, w której 18 września 1961 r. zginął sekretarz ONZ Dag Hammarskjöld, mijają już 52 lata, to nadal nie wyjaśniono jej przyczyn. Maszyna rozbiła się na terenie dzisiejszej Zambii (wtedy Rodezji Północnej) w drodze na spotkanie, na którym Hammarskjöld miał negocjować z przywódcami zbuntowanej kongijskiej prowincji Katanga. Od początku oficjalnemu oświadczeniu ONZ, że wypadek był wynikiem błędu pilota, przeciwstawiono hipotezy o zamachu. Według jednej, samolot został zestrzelony na zlecenie zachodnich koncernów wydobywających surowce w Katandze, bo forsowana przez Hammarskjölda interwencja wojskowa pod auspicjami ONZ mogła zagrażać ich interesom.
Teraz komisja złożona z czwórki prawników i powołana przez fundację upamiętniającą dzieło sekretarza ogłasza przełom i apeluje o podjęcie nowego, czwartego już z kolei śledztwa. Powołując się na nowe dowody, komisja twierdzi, że za zamachem stał ZSRR, który w apogeum zimnej wojny prowadził bardzo aktywną politykę w Afryce. Klucz do rozwiązania zagadki ma leżeć gdzieś w archiwach amerykańskiego wywiadu, prawdopodobnie dysponującego zapisami komunikacji radiowej z rejonu katastrofy. Jednak Amerykanie, powołując się na klauzulę tajności, ani myślą dzielić się dokumentami.