Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Towarzysz wichrzyciel

Szef Greenpeace'u - pierwszy lewak świata

Naidoo zabierał głos we wszystkich ważnych debatach dotyczących biedy, głodu, praw człowieka, praw kobiet. Uczestniczył w dziesiątkach paneli z przywódcami państw i celebrytami – Bono, Bobem Geldofem, Richardem Bransonem. Naidoo zabierał głos we wszystkich ważnych debatach dotyczących biedy, głodu, praw człowieka, praw kobiet. Uczestniczył w dziesiątkach paneli z przywódcami państw i celebrytami – Bono, Bobem Geldofem, Richardem Bransonem. Ted Aljibe/AFP / East News
Kumi Naidoo z RPA wyrósł na czele Greenpeace’u na pierwszego lewaka świata. Teraz chce iść do aresztu za kolegów aktywistów, których po akcji w Arktyce uwięzili Rosjanie.
Bukareszt - aktywiści palą znicze ku czci ofiar katastrofy nuklearnej w Fukuszimie.Bogdan Cristel/Reuters/Forum Bukareszt - aktywiści palą znicze ku czci ofiar katastrofy nuklearnej w Fukuszimie.

Do zostania dyrektorem wykonawczym Greenpeace’u przekonała go córka. Był początek 2009 r., a Kumi Naidoo brał w RPA udział w głośnym strajku głodowym w geście solidarności z mieszkańcami Zimbabwe. Greenpeace złożył mu propozycję 19 dnia głodówki. Naidoo pił jedynie wodę i skrajnie osłabiony uznał, że nie ma siły na podejmowanie poważnych decyzji. – Moja rodzina została w Londynie i córka zobaczyła mnie gdzieś w BBC. Zadzwoniła i powiedziała, że wyglądam jak szkielet. Zabroniła mi udzielać jakichkolwiek wywiadów, kazała kończyć strajk, wracać do domu i zacząć pracować dla Greenpeace’u – mówi Naidoo. Wytrwał jednak do końca 21-dniowego postu, na pierwsze śniadanie po długiej przerwie wypił szklankę soku z buraków, następnie przeprowadził się do Amsterdamu, gdzie mieści się siedziba Greenpeace’u. Po czterech latach szefowania największej organizacji chroniącej środowisko naturalne przyznaje, że dzieci miewają czasami dobrą intuicję.

1.

Tej zabrakło w Greenpeasie w połowie września, gdy trzydziestka działaczy pojawiła się obok platformy wiertniczej Gazpromu. „Prirazłomnaja” stoi na Morzu Barentsa i jest regularnym celem protestów ekologów. W zeszłym roku w jej sąsiedztwie manifestował m.in. Naidoo. Podczas tamtej akcji aktywistom towarzyszył okręt rosyjskiej straży przybrzeżnej, a ochrona platformy użyła armatek wodnych i domagała się aresztowania protestujących. Skończyło się jednak bez poważnych incydentów.

Tym razem było inaczej. Statek Greenpeace’u „Arctic Sunrise” znów podpłynął w pobliże „Prirazłomnajej”, opuścił na wodę pontony, z których kilku załogantów zaczęło wspinać się na platformę.

Polityka 43.2013 (2930) z dnia 22.10.2013; Świat; s. 59
Oryginalny tytuł tekstu: "Towarzysz wichrzyciel"
Reklama