Świat

Wolny Szanghaj

Stringer/Carlos Barria/Reuters / Forum

Utworzona tu właśnie „pilotażowa strefa wolnego handlu” z miejsca podzieliła komentatorów. Na 29 km kw. wydzielonych z dzielnicy Pudong, tej słynnej wizytówki Chin, mają obowiązywać reguły iście rewolucyjne. Począwszy od kluczowej zasady działalności gospodarczej, że dozwolone jest wszystko to, co nie jest zabronione. W reszcie kraju obowiązuje zasada akurat odwrotna. Cudzoziemscy inwestorzy mają być tu dopuszczeni do takich dziedzin jak na przykład telekomunikacja i Internet (oraz 17 innych), dotychczas zarezerwowanych dla krajowców. Oprócz zwyczajowych przywilejów celnych i podatkowych mają zyskać dotąd niestosowane: wymienialność juana oraz możliwość kształtowania konkurencyjnych stóp kredytowych i oprocentowania depozytów.

Szanghajska strefa, która w przyszłości ma objąć cały Pudong, to oczko w głowie nowego premiera Li Keqianga. Analogie z powstałą 34 lata temu specjalną strefą gospodarczą Shenzhen, u wrót Hongkongu, która wyznaczyła na lata standardy otwarcia gospodarczego Chin, narzucają się same. Teraz potrzebny jest nowy model otwarcia, ale równie bezpieczny, dający się okiełznać i kontrolować. Wszystko to ma być testowane właśnie tutaj, z nogą trzymaną jednocześnie na gazie i hamulcu. I właśnie tego dotyczą wątpliwości. Na razie nie podano bowiem żadnych szczegółowych założeń. Niewykluczone, że ich jeszcze w ogóle nie ma, a eksperyment przeprowadzany będzie niejako na żywo. Szybko rozeszły się pogłoski, że to będzie także strefa wolnego słowa, że odblokowany tu zostanie na przykład Facebook, gdzie indziej niedostępny, i Microsoft będzie mógł stąd sprzedawać konsole Xbox, zakazane w Chinach od lat, bo demoralizują młodzież. Ale lokalne władze szybko ostudziły takie oczekiwania.

Polityka 44.2013 (2931) z dnia 28.10.2013; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 10
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Świat

Izrael kontra Iran. Wielka bitwa podrasowanych samolotów i rakiet. Który arsenał będzie lepszy?

Na Bliskim Wschodzie trwa pojedynek dwóch metod prowadzenia wojny na odległość: kampanii precyzyjnych ataków powietrznych i salw rakietowych pocisków balistycznych. Izrael ma dużo samolotów, ale Iran jeszcze więcej rakiet. Czyj arsenał zwycięży?

Marek Świerczyński, Polityka Insight
15.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną