[Artykuł został opublikowany w listopadzie 2013 r.]
To najważniejsze negocjacje tego roku. W Genewie garstka dyplomatów z państw członkowskich Rady Bezpieczeństwa ONZ oraz z Niemiec, wraz z szefową unijnej dyplomacji Catherine Ashton, spróbuje namówić Iran do porzucenia prób budowy broni atomowej. Iran bez bomby gwarantuje, że skomplikowana układanka geopolityczna na Bliskim Wschodzie trochę się uprości i oddali perspektywę prewencyjnego uderzenia z Izraela.
W ostatnich latach irańskie władze – mimo dotkliwych sankcji gospodarczych – porzuciły rozmowy z Zachodem i parły do zbrojeń. Jaskółka zmian pokazała się latem, wraz z wyborem nowego prezydenta Hasana Rouhaniego, który blisko dekadę temu sam negocjował kwestie atomowe. Rozmowy z Iranem układają się w całą epopeję, do poprzedniego zbliżenia (ostatecznie nic z niego nie zostało) doszło właśnie w Genewie w 2009 r. Tej jesieni – wcześniej w październiku i teraz, na początku listopada, delegacje wracają do miasta, a irańscy wysłannicy mają szansę, by zademonstrować nową twarz reżimu ajatollahów.
Eleganckie miasto
Każdy, kto brał udział w negocjacjach, np. sprzedawał używany samochód, wie, jak trudna to sztuka. Zwłaszcza gdy przyjdzie zmagać się z negocjacyjnymi wygami, potrafiącymi wykorzystać przeróżne, z pozoru nieznaczące, drobiazgi i niewahającymi się sięgać po negocjacyjne faule. Choćby sieci handlowe, ustalając ceny kupowanych towarów, sadzają swoich dostawców w ciasnym, nasłonecznionym i dusznym pomieszczeniu, później taki zgrzany delikwent musi się zmierzyć z wypoczętym i rozluźnionym handlowcem, który właśnie przyszedł z klimatyzowanego pokoju.
Jednak w przypadku negocjacji o atomowej przyszłości świata stawka jest wyższa, toteż nie może być w nich miejsca dla nieczystych zagrań.