W jednej kazachskiej wiosce swojego miejsca szukają różne narody. Teraz najżywotniejszy jest tatarski.
Zza gór przedzierają się dopiero pierwsze promienie słońca, ale we wsi już panuje ruch. Omarowowie nie próżnują. Taufik krząta się po plantacji pomidorów, Sujunbike w kuchni warzy pilaw, bo na obiad ma się zjechać cała rodzina. A ubrany w wojskowy strój Ilias jedzie właśnie do pasieki.
Ilias zawsze ma na sobie moro, bojówki, czapkę z daszkiem i kurtkę w barwach ochronnych, czasem też T-shirt do kompletu. Gdy zniszczy jeden zestaw, kupuje kolejny.
Polityka
47.2013
(2934) z dnia 19.11.2013;
Na własne oczy;
s. 108
Oryginalny tytuł tekstu: "Cztery kraje w Imantau"