Kiedy Kristina Berdynskich, jeszcze jako dziennikarka tygodnika „Korrespondent”, w 2012 r. opublikowała wywiad z Michałem Tuskiem, na Ukrainie artykuł wywołał niemałą sensację. – Naszym ludziom trudno było uwierzyć, że syn premiera pracuje w lokalnej gazecie, a potem jako zwyczajny menedżer na lotnisku. I jeździ tramwajem. U nas to się praktycznie nie zdarza – opowiada Berdynskich. Na Ukrainie dzieci działaczy politycznych i wysoko postawionych urzędników nazywa się „mażorami”, od angielskiego słowa major (duży, ważny). To złota młodzież nowych czasów.
Przykład idzie z samej góry: dwaj synowie prezydenta Wiktora Janukowycza, Ołeksandr i Wiktor junior, umiejętnie korzystają z pozycji ojca. Ich własne kariery zawodowe są bezpośrednio związane z jego polityczną karierą. Symbioza jest na tyle ścisła, że w ukraińskim słowniku politycznym słowo „rodzina” zyskało dodatkowe znaczenie – rodzina prezydenta Janukowycza. Ta rodzina mogłaby wiele stracić na podpisaniu przez Ukrainę umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską, która wymaga m.in. przejrzystości na styku polityka–biznes. A tu właśnie robi się na Ukrainie największe pieniądze.
Olśniewająca kariera
Janukowycz senior nie rozmawia o życiu prywatnym. Jego żona Ludmiła również nie udziela wywiadów. Małżonkowie mieszkają oddzielnie – on w Kijowie, ona nadal w Doniecku. Prasa spekuluje, że są w separacji. W medialnym cieniu do 2011 r. żył również starszy syn prezydenckiej pary, 40-letni Ołeksandr. Wiadomo było jedynie, że jest z wykształcenia dentystą i prowadzi w Doniecku swój biznes.