Trudno było wymyślić gorszy scenariusz dla Syrii niż ten, który się zrealizował. Poza tysiącami ofiar przyszła kolejna tragedia – międzynarodowe zapomnienie. Nastroje trochę poprawiła wrześniowa umowa, w której Baszar Asad zgodził się oddać broń chemiczną. W Egipcie armia znów uznała, że jest mądrzejsza od Egipcjan, i w lipcu dokonała zamachu stanu. W Iraku, który przestał już praktycznie istnieć jako jedno państwo, liczba zamachów powraca do poziomu z najgorszego 2006 r. Jedynym pozytywem mógłby być Iran – w listopadzie podpisał z mocarstwami porozumienie nuklearne, znoszące część sankcji. Tyle że Irańczycy to nie Arabowie.