Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Asad kontroluje, Asad kandyduje

Baszar Asad uśmiechnięty, Asad w mundurze, z żoną – plakaty wyborcze już wiszą, często przysłaniając ruiny. Władze w Damaszku lada dzień ogłoszą termin wyborów prezydenckich, najpewniej odbędą się w pierwszych dniach czerwca. Asadowi kończy się druga kadencja i 14 kwietnia na Uniwersytecie Damasceńskim rozpoczął kampanię – pierwszą, w której zgodnie z nowymi przepisami będzie miał konkurenta. Na uniwersytecie Asad oświadczył, że to punkt zwrotny w ponadtrzyletniej już wojnie i do grudnia armia syryjska zakończy działania zbrojne. Dzień później w ręce reżimu powróciło ważne miasto Maaloula przy granicy z Libanem, a wkrótce mają paść ostatnie punkty oporu w Homs.

Mimo trwającego przekazywania Zachodowi broni chemicznej niezależni obserwatorzy donoszą o kolejnych atakach gazowych. Opozycja z kolei twierdzi, że przechodzi do kontrofensywy. Jej siły wciąż kontrolują dolinę Eufratu i zaciskają pętle wokół Aleppo. Zakończyły się też trwające od stycznia walki pomiędzy rebeliantami, w których porażkę poniosły ugrupowania islamistyczne. Według ONZ ze swoich domów uciekło już ponad 9 mln Syryjczyków, czyli więcej niż trzecia część ludności.

W przeprowadzenie wyborów w takich warunkach nie wierzą nawet niektórzy członkowie reżimu. MSW nie ma jednak wątpliwości: głosy będzie można oddać poza miejscem zamieszkania, imigranci będą mogli zagłosować na przejściach granicznych, a konkurent dla Asada „się znajdzie” – jak twierdzi ministerstwo. W ostatnich wyborach Asad zdobył 98 proc. głosów. Jeśli znów wygra, będzie rządził do 2021 r., przynajmniej w założeniach.

Polityka 17.2014 (2955) z dnia 21.04.2014; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 10
Reklama