Trwa sezon na abdykacje. Po Benedykcie XVI, holenderskiej królowej Beatrycze i królu Belgów Albercie II zrezygnował właśnie Juan Carlos I z dynastii Burbonów. Następcą jest jego najmłodsze dziecko i jedyny syn Filip, dotychczasowy książę Asturii. Panowanie kończy zasłużony król, ale Hiszpanie nie załamują rąk, bo z całej rodziny Burbonów właśnie Filip i jego żona Letizia mają najwyższe notowania. Co prawda latami dostarczali prasie inspiracji, brukowce rozpisywały się o powodzeniu księcia u kobiet i pochodzeniu rozwódki Letizii Ortiz (córka dziennikarza i pielęgniarki, wnuczka taksówkarza), jej zajęciu (była dziennikarką hiszpańskiej CNN i miała do tego fachu duży talent), kłopotach ze zdrowiem itd. Ale i tak para prezentuje się znacznie lepiej niż choćby siostra Filipa i jego szemrany szwagier, za którymi ciągną się skandale finansowe.
Książę do nowej roli jest gruntowanie przygotowany. Studiował stosunki międzynarodowe i prawo w USA i Hiszpanii, terminował u ojca, wyręczając go m.in. w zagranicznych podróżach, zwłaszcza do Ameryki Łacińskiej. Oczywiście zna kilka języków, królewskim zwyczajem miał żeglarski epizod na letnich igrzyskach olimpijskich w Barcelonie, patronuje fundacji własnego imienia wspierającej m.in. artystów i naukowców. Skwapliwie odnotowano, że 46-letni Filip będzie najstarszą osobą wstępującą na hiszpański tron. Z drugiej strony właśnie w nowoczesnym królu Filipie VI i królowej Letizii upatruje się nadziei na sanację domu Burbonów i rozruszanie instytucji monarchii.