Świat

Subcomandante idzie na emeryturę

Subcomandante Marcos (drugi z prawej) i jego następca Subcomandante Moisésa (pierwszy z lewej) Subcomandante Marcos (drugi z prawej) i jego następca Subcomandante Moisésa (pierwszy z lewej) Reuters / Forum

Skończyło się równie niespodziewanie, jak zaczęło: Subcomandante Marcos, pierwszy od czasów Che Guevary latynoski partyzant, który stał się ikoną popkultury, właśnie ogłosił przejście na emeryturę. Świat usłyszał o nim 20 lat temu, kiedy w Nowy Rok 1994 r. wywołał indiańskie powstanie w Chiapas, najbiedniejszym stanie Meksyku. Choć rebelia skończyła się po zaledwie dwóch tygodniach, to kilkutysięczna Zapatystowska Armia Wyzwolenia Narodowego (EZLN), nazwana tak na cześć Emiliano Zapaty, ludowego bohatera z początku XX w., do dziś utrzymała kontrolę nad kilkudziesięcioma wiejskimi powiatami, gdzie z pewnymi sukcesami łączy marksizm z indiańskimi tradycjami.

Przez cały ten czas Marcos, publicznie pokazujący się tylko w zakrywającej twarz kominiarce, zachował nimb tajemniczości. Według meksykańskiego rządu nazywa się Rafael Sebastián Guillén Vicente, ma 57 lat i wykładał filozofię na stołecznym uniwersytecie. On sam nigdy tego nie potwierdził, publicznie zaprzeczał też, że jest dowódcą EZLN, nazywając się jedynie „rzecznikiem prasowym” partyzantki. W zeszłym roku oficjalnie przedstawił swojego następcę, Indianina – Subcomandante Moisésa. Po mistrzowsku wykorzystujący internet do promocji własnych koncepcji i krytyki kapitalizmu Marcos stał się ikoną alterglobalistów, pochwał nie szczędzili mu też m.in. Noam Chomsky, Eduardo Galeano oraz Gabriel García Márquez. Z tym ostatnim łączy go zamiłowanie do literatury: w 2005 r. wydał własny kryminał. Dlatego niektórzy mają nadzieję, że oświadczenie o wycofaniu się z życia publicznego to tylko zwrot akcji i najbardziej znany rzecznik prasowy świata nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Polityka 23.2014 (2961) z dnia 03.06.2014; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 11
Reklama