Świat

Kiedy Francja jest kobietą

Natalie Nougayrède – była redaktor naczelna „Le Monde” Natalie Nougayrède – była redaktor naczelna „Le Monde” Miguel Medina/AFP / East News

W jednym tygodniu straciły pracę redaktor naczelna „Le ­Monde” (pierwsza w historii) i dyrektorka Muzeum Picassa. Inna emblematyczna pani na stanowisku, była szefowa państwowej Arevy, zajmującej się energetyką jądrową, dostała tęgie baty od francuskiej odpowiedniczki NIK, a pani minister środowiska, skądinąd była długoletnia partnerka aktualnego prezydenta i matka czwórki jego dzieci, musiała wycofać się z oskarżeń, że koledzy z jej gabinetu są seksistami i arogantami. Czy te cztery skumulowane porażki to przypadek? Znawcy francuskiej sprawy kobiecej uważają, że nie. I że dobrze ilustrują trudny los kobiet w ojczyźnie równości. Aby się utrzymać na męskich stanowiskach w męskim świecie, muszą udowodnić, że są twardsze i ostrzejsze.

Pani redaktor Nougayrède, która wytrzymała na szczycie nieco ponad rok, i dyrektor Baldassari, ta od Picassa, musiały odejść, bo w tej twardości i indywidualizmie zabrnęły na skraj autorytarnego despotyzmu. „Kiedy mężczyzna popełnia błąd, mówi się o nim, że to zły polityk albo menedżer; kiedy popełnia go kobieta, ona sama traktowana jest jako błąd” – podsumowuje aktywistka i blogerka Florence Montreynaud (cytowana przez „Independent”). Mężczyzna w życiu publicznym i w mediach jest zawsze Panem Takim-to-a-takim, kobietę traktuje się po imieniu. O pani Lauvergeon z Arevy zwykło się mówić Atomowa Anna, szefowa największej gazety była Natalią, a minister Royal to na co dzień Ségolène. W tym rządzie połowa tek zarezerwowana została dla kobiet, ale to jeszcze zaostrzyło wyścig i zwiększyło tarcia.

Owszem, do tych czterech pogrzebów niby doszło także wesele: pani Le Pen, a właściwie Marine, jak wiadomo, wygrała francuskie eurowybory, ale nazwisko i partię przejęła przecież po tacie.

Polityka 23.2014 (2961) z dnia 03.06.2014; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 11
Reklama