Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

W imię córki?

Im bardziej rzeczy się zmieniają, tym bardziej pozostają takie same – czy ta stara francuska sentencja prześladuje dziś Marine Le Pen? Pod koniec maja kierowany przez nią Front Narodowy bezapelacyjne zwyciężył we francuskich eurowyborach. Le Pen udało się przekonać Francuzów, że mają do czynienia z normalną partią, a nie z antysemicką ekstremą.

Jedno źle dobrane słowo i czar pryska. W weekend opublikowano wywiad z ­Jean-Marie Le Penem, 85-letnim ojcem Marine, założycielem Frontu i wciąż jego honorowym przewodniczącym. Pytany o artystów, którzy krytykują Front, Le Pen senior nie szczędził ostrych słów, a gdy rozmowa zeszła na piosenkarza żydowskiego pochodzenia Patricka Bruela, Le Pen wypalił (w wolnym tłumaczeniu): „Następnym razem zorganizujemy dla niego piec”. Zagrały słowa: użyte w tym zdaniu fournée brzmi prawie jak koncertowe tournée, ale może oznaczać również wypiek lub właśnie piec.

Od seniora odcięło się całe kierownictwo Frontu. Marine tłumaczyła, że ojca źle zrozumiano. Dodała jednak, że jest zbyt doświadczony na takie błędy. Jej zastępca Louis Aliot oświadczył, że to była „polityczna głupota”, za co senior wyzwał go od imbecyli, co tylko pogłębiło kryzys w rodzinie (Aliot to życiowy partner Marine). Ten ostatni zaczął się na kilka dni przed eurowyborami. Jean-Marie stwierdził wtedy, że problem imigracji do Europy rozwiąże wkrótce „Pan Ebola”, odnosząc się do śmiertelnego wirusa. Pomimo to Front wygrał wybory, a we Francji popularność zyskuje teza, że kolejne wyskoki Jean-Marie to zaplanowana przez jego córkę strategia trzymająca przy partii radykalny elektorat.

Polityka 24.2014 (2962) z dnia 10.06.2014; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 10
Reklama