Szczyt bez nominacji, Tusk z szansami
Donald Tusk szefem Rady Europejskiej? Polski premier dostał propozycję
Unijni przywódcy mieli w środę zdecydować o obsadzie stanowisk szefa unijnej dyplomacji oraz przewodniczącego Rady Europejskiej. Jednak tuż przed rozpoczęciem szczytu kanclerz Niemiec Angela Markel ogłosiła, że rozmowy o personaliach dopiero się rozpoczynają. Prowadzący obrady szczytu Herman Van Rompuy opóźnił rozpoczęcie negocjacji o dwie godziny, licząc jeszcze, że uda mu się ustalić pakiet nominacji podczas spotkań bilateralnych ze stolicami. Na samym szczycie nie przedstawił jednak kandydatów i szybko zapadła decyzja o przełożeniu rozmów na 30 sierpnia. Nie dyskutowano o konkretnych nazwiskach.
Według unijnych dyplomatów fiasko szczytu było pewne już dzień wcześniej. W forsowanej przez Berlin układance nie uwzględniono interesów państw Europy Środkowo-Wschodniej, a Van Rompuy nie docenił ich oporu. Kanclerz Angel Merkel chciała zaspokoić apetyt włoskiego premiera Matteo Renziego na wysokie stanowiska, oferując tekę szefa unijnej dyplomacji Federice Mogherini. Z kolei wybór Helle Thorning-Schmidt miał uspokoić Londyn – premier Danii ma rodzinne koneksje z Wielką Brytanią. Zabrakło jednak przedstawiciela nowych państw członkowskich. Na obsadzenie obydwu stanowisk politykami lewicy niechętnie patrzyli też pozostali politycy chadecji. W dniu szczytu Van Rompuy starał się jeszcze znaleźć kompromis, ale było już za późno na wyjście z nową propozycją.
W reakcji na sprzeciw Warszawy wobec zaproponowanych kandydatów Merkel miała według informacji POLITYKI Insight zasugerować objęcie teki szefa Rady Europejskiej Donaldowi Tuskowi. Premier nie potwierdza tych słów. – Kanclerz Merkel nie jest promotorką mojej kandydatury i nie namawia mnie do objęcia tego stanowiska, przy całej naszej wzajemnej życzliwości – ogłosił po szczycie. Ale dodał, że w zapasie są „różne warianty”.