Twoja „Polityka”. Jest nam po drodze. Każdego dnia.

Pierwszy miesiąc tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Mistral zwany Władywostokiem

Tak ma wyglądać francuski Mistral Tak ma wyglądać francuski Mistral materiały prasowe

Francuski Mistral nabrał rangi symbolu w stosunkach Zachodu z Rosją, szczególnie napiętych po zestrzeleniu cywilnego lotu MH17 nad Ukrainą. Ten dwustumetrowy okręt desantowy, zwany z powodu wielorakich zastosowań „szwajcarskim scyzorykiem marynarki”, może być okrętem dowodzenia i szpitalem polowym, przewozić 450 żołnierzy, 70 wozów bojowych, w wewnętrznym hangarze zmieści 16 śmigłowców, a pokład pozwala na jednoczesne lądowanie sześciu z nich. Kontrakt na budowę dwóch okrętów (i ewentualnie dwóch kolejnych został podpisany między Paryżem a Moskwą w 2011 r. Już za trzy miesiące pierwszy Mistral, nazwany „Władywostokiem”, będzie gotowy do odbioru; od czerwca 400 rosyjskich marynarzy szkoli się w stoczni w Saint-Nazaire. Niewątpliwie jest to jednostka bardzo potrzebna rosyjskiej flocie, i zamiast na Pacyfik, jak planowano, popłynie pewnie na Morze Czarne. Gdybyśmy mieli Mistrala, operację w Gruzji załatwilibyśmy w 40 minut – pochwalił się nierozważnie komandor Władimir Wysocki.

Przypierani do muru Francuzi, z prezydentem François Hollandem na czele, używają klasycznych argumentów: że sankcje wojskowe nakładane na Rosję nie powinny działać wstecz i obejmować wcześniejszych kontraktów, że stawką jest zatrudnienie tysiąca stoczniowców oraz honor francuskiego przemysłu zbrojeniowego, że kary za odstąpienie od umowy są rzędu 20 proc. wartości kontraktu (wartego ponad miliard euro). A najsilniejsi krytycy, czyli Brytyjczycy, z premierem Davidem Cameronem na czele („to nie do pomyślenia” – powiedział o ewentualności, aby Mistral jednak trafił w rosyjskie ręce), sami nie zabrali się za oligarchów robiących interesy w City. Inni zaś nadal kupują rosyjski gaz, niech zaczną od siebie.

Polityka 31.2014 (2969) z dnia 29.07.2014; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 9
Reklama