Mgła informacyjna zachęca do spekulacji. Pod koniec czerwca Watykan ogłosił, że abp Józef Wesołowski, były nuncjusz w Republice Dominikany, został wydalony z kleru. W Watykanie uznano, że są poważne dowody na zarzucane Wesołowskiemu przestępstwa pedofilskie. Pedofila i gromadzenie pedofilskiej pornografii są zagrożone wysokimi karami więzienia. I tu zaczynają się zagadki. Wesołowski może się od decyzji odwołać w ciągu dwóch miesięcy. Nie wiadomo, czy się odwołał. Nie wiadomo także, jaki jest jego obecny status: czy jest nadal obywatelem watykańskim (utracił przecież status dyplomaty, dzięki któremu miał to obywatelstwo), czy i na jakiej podstawie prawnej przebywa na terenie Watykanu, jakie dalsze kroki prawne przewidywane są w jego sprawie?
W Watykanie pracuje, a czasem i mieszka, około tysiąca osób cywilnych. Podlegają one watykańskiemu wymiarowi sprawiedliwości, jeśli popełnią na terenie Watykanu przestępstwa karane z cywilnego Kodeksu karnego. Przestępstwa takie się zdarzają. Przed laty była próba obrabowania z bronią w ręku biura kasowego. Grasują złodzieje kieszonkowi. Próbowano okradać Muzeum Watykańskie i wywieźć w walizce miliony euro do Szwajcarii. Niedawno przed sądem stanął kamerdyner papieża Benedykta XVI, który wykradł mu z szuflady prywatne poufne dokumenty. Papież darował mu odsiadywanie kary, z czym zresztą byłby kłopot, bo w zasadzie Watykan nie ma więzienia. Są więc dostępne procedury karno-sądowe pozwalające wymierzyć sprawiedliwość i Wesołowskiemu. Ale są też kłopoty. Niektórzy prawnicy uważają, że powinien być sądzony w Dominikanie, a nie w Watykanie. Po drugie, musiałby odsiadywać wyrok, zapewne surowy, w więzieniu na terenie Włoch. Ale to akurat jest możliwe, bo Watykan ma w tej sprawie porozumienie z państwem włoskim.