Na początku października 1964 r., tuż przed rozpoczęciem letnich igrzysk olimpijskich w Tokio, na japońskie tory wyruszył pierwszy Szinkansen. Łącząc stolicę kraju z Osaką, zapoczątkował nową erę w historii transportu. Ten kurs Szinkansena traktowany jest jako chwila narodzin szybkiej kolei. Pierwsze Szinkanseny jeździły niewiele ponad 200 km na godzinę, jednak od razu stały się symbolem nowej Japonii, kraju powracającego na światową arenę po dwóch dekadach pokuty za okropieństwa wyrządzone podczas drugiej wojny światowej.
Szinkansen, oznaczający w dosłownym tłumaczeniu nową linię główną, miał udowodnić, że Japonia teraz całą swoją energię kieruje na pokojowy postęp techniczny. Przez pół wieku, mimo otwierania kolejnych linii, Szinkansen nie miał żadnego poważnego wypadku. To osiągnięcie godne uwagi zwłaszcza w kraju często dotykanym trzęsieniami ziemi czy tajfunami.
Marka na szynach
Traktowanie szybkich pociągów jako źródła narodowej dumy zapoczątkowali Japończycy, ale szybko znaleźli naśladowców. Przez lata każdy kraj otwierający linię dużych prędkości traktował tę chwilę jako okazję do międzynarodowej promocji. Tak było we Francji, która wprawdzie dołączyła do klubu szybkich pociągów dopiero 17 lat po Japonii, ale do dziś szczyci się technologią TGV.