Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

W butach Hermana

Dzień powszedni z życia prezydenta Europy

W 2016 r. Donald Tusk przeniesie się do wykańczanego właśnie nowoczesnego budynku, zwanego jajkiem Van Rompuya. W 2016 r. Donald Tusk przeniesie się do wykańczanego właśnie nowoczesnego budynku, zwanego jajkiem Van Rompuya. Reuters / Forum
Odchodzący szef Rady Europejskiej był jak haiku: subtelny, minimalistyczny i wyzbyty własnego ja. Jego polski następca chyba musi szukać nowej drogi.
Herman Van Rompuy w swoim biurze, w budynku Justus Lipsius, w którym początkowo będzie również urzędował Donald Tusk.Yves Herman/Reuters/Forum Herman Van Rompuy w swoim biurze, w budynku Justus Lipsius, w którym początkowo będzie również urzędował Donald Tusk.

Belg Van Rompuy, który 1 grudnia odda urząd przewodniczącego Rady Donaldowi Tuskowi, uznawany jest za umiarkowanie charyzmatycznego i umiarkowanie przystojnego. Sam się z tym nie zgadza. „Jestem bardzo charyzmatyczny, ale tylko ja jeden o tym wiem” – żartował ostatnio w wywiadzie dla francuskiej telewizji TV5Monde. Mimo to, według dość powszechnej opinii, znalazł przepis na sukces w tej zupełnie nowej roli.

Przez ostatnie pięć lat, od kiedy jako pierwszy w historii objął funkcję przewodniczącego, potrafił doprowadzać do porozumienia przywódców państw Unii w czasach, gdy o tę zgodę było trudniej niż kiedykolwiek w ostatnim półwieczu. Tusk będzie więc miał niełatwe zadanie. Powinien być co najmniej równie skutecznym negocjatorem, ale też oczekiwania wobec niego, jako bardziej znanego polityka, są większe. W buty Hermana Van Rompuya raczej się nie zmieści, musi szukać nowych.

Co robi przewodniczący?

Choć to stanowisko istnieje od pięciu lat, niełatwo odpowiedzieć na pytanie: co w zasadzie robi przewodniczący Rady? W Polsce angielskie „President of the European Council” lub francuskie „President du Conseil Europeen” tłumaczono początkowo jako „Prezydent Rady Europejskiej” (Rada to zgromadzenie prezydentów lub premierów państw UE, czyli najważniejszy organ decyzyjny w Unii). Słowo „prezydent” w polskim rozumieniu jest jednak mocno na wyrost. Traktat lizboński opisuje jego rolę w zaledwie kilku lakonicznych punktach: „przewodniczy Radzie Europejskiej i prowadzi jej prace”, „zapewnia przygotowanie i ciągłość prac” i „wspomaga osiąganie spójności i konsensu w Radzie”.

Polityka 47.2014 (2985) z dnia 18.11.2014; Świat; s. 52
Oryginalny tytuł tekstu: "W butach Hermana"
Reklama