Dotychczas działała raczej w cieniu, starannie zacierając tropy prowadzące do swych kolejnych biznesowych zdobyczy. Teraz, oferując w Lizbonie 1,2 mld euro za Portugal Telecom, po raz pierwszy wystąpiła z otwartą przyłbicą. Chodzi o Księżniczkę, jak ją nazywają w kraju, córkę prezydenta Angoli José Eduardo dos Santosa, który utrzymuje się u władzy od 35 lat. Isabel dos Santos, najstarsza wśród jego ośmiorga dzieci z kolejnymi partnerkami, urodziła się w Baku, w dawnym ZSRR. Tata studiował tam inżynierię naftową oraz komunizm, a ówczesną żonę, mistrzynię szachów Tatianę Kukanową, podsunęło mu KGB (dziś mieszka w Londynie i nie narzeka).
Swoje lewicowe przekonania dos Santos porzucił na dobre na początku tego wieku, kiedy Angola wyszła z wieloletniej krwawej wojny domowej – i zainstalował w kraju kleptokrację. System polegający na tym, że udzielny władca, gdy chodzi o kasę, zaciera granice między tym, co państwowe, i tym, co prywatne. A w Angoli, hojnie wyposażonej przez naturę m.in. w ropę naftową i diamenty, to zacieranie przynosiło szczególnie profity. Kraj notował nawet 20-proc. wzrosty PKB, choć nie rozkładał się on proporcjonalnie na wszystkie głowy: ponad 70 proc. społeczeństwa ciągle żyje tu za mniej niż 2 dol. dziennie. Isabel została skarbniczką taty. Przejmowała udziały we wspomnianej branży diamentów i ropy, w telekomunikacji, cemencie, bankach i nieruchomościach. Ruszyła też na podbój Portugalii, dawnego kolonizatora. I to ona zaczęła ją teraz kolonizować. A w planach ma Brazylię. W ten sposób wyrosła na najbogatszą kobietę w Afryce, z majątkiem wycenianym przez „Forbesa” na 3,7 mld dol.
W Lizbonie podniosły się nieśmiałe głosy protestu, że pieniądze Księżniczki pochodzą z okradania Angolczyków, ale generalnie rząd Pedro Passosa Coelho stara się żyć dobrze z dawną kolonią, która wyrosła na Dobrego Wuja i potężnego inwestora.