Świat

Plecami do muru

Kurdowie w oblężonym mieście

To, że oddziały PI nie zdołały do dziś zdobyć miasta, Kurdowie zawdzięczają w dużej mierze powietrznej odsieczy USA i jej arabskich koalicjantów. To, że oddziały PI nie zdołały do dziś zdobyć miasta, Kurdowie zawdzięczają w dużej mierze powietrznej odsieczy USA i jej arabskich koalicjantów. Kai Pfaffenbach / Forum
W oblężonym Kobane wszyscy chcą coś udowodnić. Amerykanie – że coś robią, dżihadyści – że mogą dołożyć Amerykanom. Tylko Kurdowie chcą przeżyć.
Przedmieścia tureckiego Suruc - obóz kurdyjskich uchodźców z KobaneKai Pfaffenbach/Reuters/Forum Przedmieścia tureckiego Suruc - obóz kurdyjskich uchodźców z Kobane

Bojownicy Państwa Islamskiego (PI) wkroczyli do Tal Ghazal z czterema czołgami i dziesięcioma pikapami na czele. Wyposażeni jedynie w karabiny kurdyjscy obrońcy miasteczka położonego kilkanaście kilometrów od granicy tureckiej przyczaili się za pobliskimi budynkami. – Gdy tylko zaczęli się zbliżać, otworzyliśmy ogień – mówi Ferhat, 23-letni członek Ludowych Oddziałów Obrony (YPG), kurdyjskiej bojówki walczącej z dżihadystami w północnej Syrii.

W Tal Ghazal Kurdowie bronili się rozpaczliwie. By uniknąć schwytania żywcem, jeden z kolegów Ferhata, ciężko ranny i pozostawiony na polu walki, wysadził się w powietrze. Kolejny podbiegł do jednego z czołgów, otworzył klapę i wrzucił do środka granat. Zabił wszystkich, w tym siebie.

Ferhat, choć ranny (kula snajpera trafiła go w nogę, roztrzaskując kość piszczelową), ocalał. Dziś dochodzi do siebie w tureckim szpitalu. Prosi o zachowanie anonimowości. YPG, w której walczy, to syryjska filia Partii Pracujących Kurdystanu, czyli PKK, którą zarówno Turcja, Stany Zjednoczone, jak i Unia Europejska uważają za grupę terrorystyczną.

Kurdowie od początku wojny domowej w Syrii walczą z całym światem, od względnie umiarkowanych rebeliantów Wolnej Armii Syryjskiej, którzy oskarżali ich o współpracę z rządem Baszara al-Asada, po sprzymierzonych z Al-Kaidą bojowników Dżabhat an-Nusra. Nigdy nie spotkali się jednak z wrogiem, który dysponowałby taką siłą rażenia, jaką ma dziś Państwo Islamskie.

Ofensywa, na fali której PI dotarło w pierwszych dniach października pod bramy Kobane, miasta o rzut kamieniem od granicy z Turcją, rozpoczęła się 19 września. Wyposażeni w czołgi i pojazdy opancerzone – zdobyte podczas wcześniejszych walk w Iraku – ekstremiści przeszli przez okolice Kobane jak huragan, zdobywając w ciągu paru tygodni setki wiosek i dziesiątki miast, w tym Tal Ghazal, i spychając w kierunku Turcji lawinę przerażonych kurdyjskich uchodźców.

Polityka 50.2014 (2988) z dnia 09.12.2014; Świat; s. 54
Oryginalny tytuł tekstu: "Plecami do muru"
Reklama