Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Opozycja na niby

Od wrześniowych wyborów parlamentarnych ani sprawującej w Szwecji od 8 lat władzę koalicji centroprawicowej, ani też konkurującym z nią socjaldemokratom wspieranym przez zielonych nie udało się zdobyć wystarczającej do rządzenia większości. Kontrolę w parlamencie zyskała za to populistyczna partia Demokraci Szwecji z neonazistowskimi korzeniami, która groziła obaleniem każdego gabinetu, który nie zagwarantuje im ograniczenia imigracji. Powstały mimo to mniejszościowy rząd socjaldemokraty Stefana Löfvena już po dwóch miesiącach poniósł porażkę w głosowaniu nad budżetem i ogłosił rezygnację wraz z wyznaczeniem terminu nowych wyborów na 22 marca. Na szczęście świąteczna przerwa ostudziła nieco nastroje. Nowy premier wycofał wniosek o rozpisanie wyborów i zawarł porozumienie z opozycją (wykluczające jednak populistów). Obiecała ona wstrzymać się od głosu nad budżetem, gdyby jej sprzeciw groził obaleniem gabinetu.

Rządy w Szwecji ma sprawować ta partia lub koalicja, która ma za sobą najwięcej mandatów, ale niekoniecznie absolutną większość. To tzw. Porozumienie Grudniowe, któremu nadaje się już historyczny charakter, uznane zostało przez część opinii za racjonalne, zwłaszcza że nowe wybory nie zmieniłyby zapewne sytuacji. Niektórzy uważają jednak, że jest ono problematyczne wobec zasad demokracji opierającej się na rządach większości, ostro je potępiają jako wyraz antydemokratycznych tendencji niemal w chińskim wymiarze. A komentatorzy zagraniczni najczęściej zwracają uwagę, że dotychczas tak stabilna Szwecja teraz jest taka jak reszta świata.

Polityka 2.2015 (2991) z dnia 06.01.2015; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 6
Reklama