Okazało się nagle, że Holandia ma więcej strażników więziennych (9914) niż więźniów (aktualnie 9710). To skutek ogólnie niechętnego stosunku miejscowego wymiaru sprawiedliwości do wsadzania za kratki. Woli inne formy wychowawcze, stosuje też w dużym zakresie elektroniczne bransoletki.
Aby strażnicy nie poszli na bezrobocie, sprowadzono 500 więźniów z sąsiedniej Belgii, ale to nie rozwiązało problemu. Teraz podpisana została umowa z Norwegią (gdzie do odbywania kary trzeba czekać w kolejce), opiewająca na 240 więźniów, co ma uratować 250 miejsc pracy.
Ale tu dał o sobie znać ogólny liberalizm polityki penitencjarnej. Norwescy skazani zaskarżyli bowiem tę decyzję, krytykując warunki, jakie zastaliby w Holandii, w XIX-wiecznym obiekcie w Norverhagen. U siebie mają otwarte cele, telewizory, filmy i saunę oraz zieleń wokół. A w Holandii czekałby twardy kolektyw obcojęzycznych strażników.